BioShock Infinite po latach nadal czaruje. Ponowna wizyta w Columbii i Rapture


Dirian @ 11:12 08.04.2024
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

Wizyta w podniebnej Columbii i zalanym Rapture to nadal wspaniała przygoda!

Aż trudno w to uwierzyć, ale gra BioShock Infinite ledwie w zeszłym tygodniu obchodziła swoje - uwaga - 11 urodziny! Wspaniała strzelanka od ekipy Kena Levine do dziś pozostaje jedną z moich ulubionych gier i zarazem jedną z najwyżej ocenianych produkcji w historii branży!

Nie będę rozpływać się nad miodnością BioShock Infinite i rozbierać gry na czynniki pierwsze, bo na temat tej arcy-produkcji napisano już całą masę elaboratów. Do dziś pozostają one aktualne, a także i na naszych łamach analizowaliśmy m.in. zawiłe zakończenie gry oraz rozkminialiśmy czym faktycznie jest Columbia, miejsce akcji opisywanej strzelanki. Uwaga na spoilery!

Ja natomiast chciałem tylko pokrótce zachęcić Was do ponownej, albo - szczególnie w przypadku młodszych graczy - może i nawet pierwszej wizyty w Columbii. Gra, mimo przeszło dyszki na karku, nadal jest w formie. Powiedziałbym nawet, że jest niczym dobre wino - im starsze, tym lepsze! 

BioShock Infinite nadal zachwyca swoją wizjonerską kreacją. Tutaj dopracowane jest niemal wszystko - od zawiłej, ale szalenie ciekawej fabuły, przez genialnie zagrane postacie, aż po fantastycznie wykreowane otoczenie. Podniebna Columbia oraz podwodne Rapture z dodatków - to do dziś jest absolutna topka, jeśli chodzi o growe lokacje. Te wirtualne miasta, miejsca akcji, to tak naprawdę drugi, no dobra, trzeci główny bohater Infinite!

Pierwsze skrzypce gra tutaj bez wątpienia Elizabeth. Oh Elizabeth... Czy kiedykolwiek uda się komuś stworzyć równie "żywą", niemal autentyczną grową postać? Postać, która potrafi się na gracza obrazić i zrobić to w taki sposób, że ten faktycznie się tym przejmie? Dziewczynę, dla której chciałoby się wszystko rzucić i dołączyć do niej w jej energicznym tańcu?

Elizabeth już od początku rozgrywki zdecydowanie przyćmiewa postać teoretycznie głównego bohatera - Bookera Dewitt'a. To jednak celowe zagranie twórców. "Nazywam się Booker DeWitt i zrobię wszystko, żeby Cię stąd wydostać, Elizabeth" - obiecuje Booker w jednej ze scenek. Sęk w tym, że gracze, będąc w skórze DeWitta, tak naprawdę nie do końca widzą kim grają i jakie są motywacje tej postaci. Dlaczego Booker chce za wszelką cenę uratować Elizabeth? Jaki jest cel tej szalonej misji? W efekcie nasz główny bohater pozostaje wielką niewiadomą - przez znaczną część gry nie znamy jego motywacji. Booker jest zagadką, na którą trudno znaleźć odpowiedzi. Zespół Kena Levine'a daje nam tym samym dość jasne znaki - na początku skupcie się na Elizabeth i Columbii. Kim jest Booker? Dowiecie się później.

Steam Deck
Świetnie BioShock Infinite działa na Steam Decku. Gra utrzymuje doskonałą płynność (ponad 60 klatek) na maksymalnych detalach, a jeśli dodatkowo posiadacie urządzenie w wersji z ekranem OLED, to będziecie zachwyceni żywymi kolorami podniebnej Columbii i mrocznym, lecz efektownie oświetlonym Rapture.

Świetnym rozwinięciem historii z Infinite są dwa dodatki - Burial at the Sea: Episode 1 oraz Burial at the Sea: Episode 2. W tym pierwszym ponownie gramy jako Booker. Czeka nas więc solidna porcja strzelania i robienia konkretnej rozpierduchy, korzystając z dostępnych Wigorów. Tym razem przenosimy się jednak do Rapture, podwodnego miasta znanego z dwóch pierwszych BioShocków. Dodatek jest krótki, jego przejścia zajmuje około 2 godzin.

Ciekawsze okazuje się drugie rozszerzenie, gdzie po raz pierwszy możemy zagrać jako Elizabeth. Dziewczyna nie jest naturalnie takim terminatorem, jak Booker - rozgrywka łączy więc strzelanie ze skradanką. Oba dodatki są z sobą fabularnie powiązane, stanowią też pomost pomiędzy pierwszymi BioShockami a Infinite. Cudownie móc ponownie wrócić do Rapture i poznać jego sekrety - w tym proces powstawania słynnego Big Daddy'ego czy metalowego ptaszyska Songbirda.

Mój ciąg zachwytów to coś, na co gra zdecydowanie zasługuje, ale nie oznacza to, że mamy do czynienia z tytułem idealnym. Przeszło dziesięć lat w branży to jednak dość długo, i choć podtrzymuję to, że gra zestarzała się wyjątkowo dobrze (dwa pierwsze BioShocki robią to wyraźnie gorzej), to mimo wszystko czuć na twarzy Infinite wyłaniające się spod warstwy pudru zmarszczki. Poczynając od dość korytarzowych i ciasnych lokacji, aż po mało urozmaiconą rozgrywkę - śledzimy dialogi, po drodze zbieramy co się da, wpadamy na bandę wrogów, wybijamy wszystkich, powtarzamy cykl.

Mało tu urozmaiceń, ale czy faktycznie są one potrzebne? Ja byłem zbyt pochłonięty dialogami, rozkminianiem fabuły i eksploracją każdego kąta w Columbii i Rapture, by znaleźć czas na narzekanie na nieco schematyczny gameplay. Jeśli ktoś jednak nastawiony jest typowo na naszpikowaną atrakcjami rozgrywkę, to może szybko odbić się od dzieła Irrational Games.

Jakkolwiek by nie było - BioShock Infinite zdecydowanie warto sprawdzić na własnej skórze (koniecznie z DLC-kami!). A jeśli już to kiedyś zrobiliście, to gorąco polecam powrót i przeżycie tej wyjątkowej przygody raz jeszcze. Ponowna wizyta w Columbii i spotkanie z Elizabeth to jedno z najciekawszych growych doznań, jakie spotkały mnie w przeciągu ostatnich miesięcy. Zabrzmię może nieco sztampowo, ale taka prawda - takich gier się dziś nie robi.

Sprawdź także:

BioShock: Infinite

Premiera: 26 marca 2013
PC, PS3, XBOX 360

Rapture. Miejsce wymarzone dla szaleńców i geniuszy. Gdzie moralność jest pojęciem równie obcym jak światło słoneczne. Miejsce, które udowodniło, że piekło wcale nie musi...

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosMicMus123456789   @   15:52, 08.04.2024
Fakt, takich gier się dziś już nie robi. Cały wykreowany świat jest fenomenalny pod każdym względem, a fabuła to majstersztyk, a DLC jeszcze tylko podniosły poprzeczkę. Za każdym razem gdy wracam do którejkolwiek części czuje ekscytację mimo iż każdą część znam prawie na pamięć.
0 kudosBarbarella.   @   16:26, 08.04.2024
Jedynka, genialna, zjawiskowa, dwa razy przeszłam co u mnie wielka rzadkość. Dwójka jednak lekkie rozczarowanie, już nie było tego shocku. A Infinite? Ups. Czeka jeszcze na ogranie i mam nadzieje że znowu będzie jak w Jedynce, efekt łaaałłł. Uśmiech
0 kudosfebra1976   @   22:09, 08.04.2024
@Barb. Oj będzie. Proponowałbym jednak dorwać wersję goty wraz z wszystkimi dodatkami. Zapoznamy się tam lepiej z niejaką Elizabeth, dosyć ważną postacią w tej odsłonie Bioshocka.
0 kudosBarbarella.   @   22:41, 08.04.2024
Mam chyba z dodatkami. To był taki zestaw całej Trylogi a w tym remastery Jedynki i Dwójki. Zresztą w ogóle przy zakupie gier staram się GOTY dorwać o ile takowa istnieje. Uśmiech
0 kudosRonaldo_   @   08:57, 09.04.2024
Pamiętam, jaki miałem opad szczęki, jak w to pierwszy raz zagrałem. Miło wspominam tę część. Uśmiech
Dodaj Odpowiedź