Samsung Odyssey Neo G9 - test. Imponujący, mocno zakrzywiony mini LED


bigboy177 @ 18:16 19.03.2024
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Monitor spiąłem z komputerem przy pomocy kabla DisplayPort, ale nie jest to jedyna możliwość, bo z tyłu, pod specjalnym panelem, znalazło się miejsce dla dość szerokiego wachlarza gniazd. Są w nim trzy porty HDMI 2.1, jeden DisplayPort 2.1 oraz dwa porty USB-A 3.2 Gen 1 (z czego przy pomocy jednego, oznaczonego jako service, możemy zaktualizować oprogramowanie, wrzucając je na pendrive). Do tego dochodzi jeszcze wyjście słuchawkowe, dzięki któremu możemy podłączyć do monitora słuchawki. Nie wbudowano w niego głośników, więc to jedyna opcja, aby ewentualnie cieszyć się jakimś dźwiękiem, jeśli nie dysponujecie zewnętrznym zestawem. Ilość portów jest ogólnie wystarczająca, ale jak dla mnie zabrakło portu USB-C. Choć jeden by się przydał naprawdę przydał - szczególnie, że monitor obsługuje technologię KVM, pozwalającą nam na korzystanie z ekranu na kilku różnych urządzeniach, w tym laptopach, za pomocą podłączonego do niego zestawu klawiatury i myszki.

Wszystkie parametry monitora ustawiamy z wykorzystaniem menu ekranowego, pojawiającego się po skorzystaniu z niewielkiego panelu, umieszczonego w dolnej części ramki, czyli po prostu pod matrycą. Nie znalazłem niestety alternatywnej metody konfigurowania, czyli np. za sprawą jakiegoś oprogramowania, a Samsung nie pomyślał o tym, że dobrym pomysłem byłoby jednak dodanie do zestawu skromnego pilota. Odyssey Neo G9 jest monitorem wielkim i nie sposób siedzieć w odległości 30-40 centymetrów od ekranu, a siedząc dalej zmiana jakiegokolwiek parametru nie jest niestety zbyt wygodna.

Tak czy inaczej, menu ekranowe inicjujemy za sprawą wspomnianego panelu. Obsługa została przygotowana tak, że do kilku podstawowych i najważniejszych opcji, jak np. parametry obrazu, wybór źródła sygnału, funkcji PiP czy głośności wyjścia słuchawkowego, mamy szybki dostęp, wciskając nie środek panelu, ale przyciski dookoła tego głównego (lewy, prawy, tył, przód). Jeżeli podstawowe opcje okażą się niewystarczające, więcej znajdziecie rzecz jasna w pełnym OSD. Są tam parametry trybu gra, ustawienia obrazu, zakładka poświęcona trybom PiP / PbP, ustawienia samego menu ekranowego, a także kilka parametrów systemowych.

Jeśli chodzi o zakładkę trybu gry, znajduje się w niej między innymi możliwość włączenia adaptacyjnej synchronizacji, likwidującej rwanie ekranu i poprawiającej płynność animacji; korektor czerni; a także pozycja pozwalająca włączać i wyłączać efektowne podświetlenie RGB, znajdujące się z tyłu ekranu. Podświetlenie możemy też dopasować do własnych preferencji, wybierając spośród kilku efektów oraz definiując – tam, gdzie to możliwe – kolor.

W menu poświęconym ustawieniom obrazu, możemy wybrać tryb (oryginalny lub niestandardowy), a także ustawić jasność, kontrast, ostrość, parametry kolorów i odcieni, zmienić sposób działania funkcji lokalnego podświetlania, podbić kontrast, zmodyfikować ton kolorów, gammę oraz balans bieli. Opcji jest całe mnóstwo, a dzięki temu można naprawdę dokładnie skalibrować ustawienia matrycy, dopasowując je zarówno do własnych preferencji, jak i jakiegoś specjalnego oprogramowania, dedykowanego np. obróbce zdjęć.

Samsung Odyssey Neo G9 to także dwie funkcje pozwalające nam korzystać z jednego monitora przy dwóch różnych źródłach sygnału. Chodzi oczywiście o PiP oraz PbP. Pierwsze rozwiązanie, pozwala nam na głównym ekranie, umieścić nieco mniejszy, dodatkowy, i na nim wyświetlać drugi obraz. Drugie, dzieli panel na dwie równe części, z czego na jednej leci obraz z jednego, a na drugiej z drugiego źródła. Obie technologie szczególnie przydatne są np. wtedy gdy zajmujemy się streamingiem albo rejestrujemy jakieś materiały z konsoli, jednocześnie obrabiając je na blaszaku. Nic nie stoi oczywiście na przeszkodzie, by ekran wykorzystywały dwa komputery, tudzież komputer i laptop. W takiej sytuacji na pewno przyda się jeszcze jedna funkcja, zwana KVM. Dzięki niej możliwe jest podłączenie do monitora klawiatury i myszki, a następnie przełączanie ich pomiędzy dwoma komputerami. Jeden set pozwala nam w ten sposób kontrolować dwie różne maszyny. Przydają się w takiej sytuacji porty USB-B, ukryte w śluzie z tyłu konstrukcji.

Po tym, jak monitor ustawiłem na miejscu i wybrałem interesujące mnie parametry, przeszedłem oczywiście do testów. Jakość obrazu, niezależnie od tego, z czego korzystałem była naprawdę bardzo dobra. Najwięcej robiło tu oczywiście strefowe oświetlenie mini-LED, na które zdecydował się Samsung. Jest ono dobrze przygotowane, a dzięki temu, że stref jest aż 2392, praktycznie nie występuje typowa dla mini-LEDów poświata dookoła bardzo jasnych obiektów na całkiem czarnym tle. Autentycznie wspaniała sprawa, choć po moich dotychczasowych doświadczeniach z tą technologią, tego właśnie oczekiwałem.

Sprawdź także:
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?