Baldur's Gate III (PS5)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Baldur's Gate III (PS5) - recenzja gry


@ 21.09.2023, 09:53
Filip "zubal22" Sudoł

Konsolowy port Baldura w końcu się ukazał i jest on naprawdę godną alternatywą dla swego odpowiednika z PC-tów. Nie jest to co prawda wersja pozbawiona wad, czy pewnych niedoskonałości, ale to nadal przede wszystkim genialne RPG. Szczegóły w recenzji.

Na premierę Baldur's Gate III czekałem od dawna i z dużą niecierpliwością. Seria ta, której oryginalne dwie odsłony stworzyło u swych początków BioWare, to nie tylko klasyka wśród cRPG-ów, ale i żywa ikona gier, która po dziś dzień ma do zaoferowania znakomitą fabułę, klimat czy postaci. Dlatego gdy wiadomym było, iż to Larian Studios, a zatem deweloper odpowiedzialny w ostatnim czasie przede wszystkim za serię Divinity: Grzech Pierworodny, zajmie się stworzeniem kontynuacji kultowych Wrót Baldura, byłem spokojny.

Uczucia te zresztą były uzasadnione, bowiem Larian dostarczył nam fenomenalną produkcję, ze znakomitą fabułą, postaciami, walką, światem... można by tak wymieniać i z godzinę. Jeśli więc jesteście zainteresowani tymi konkretnymi elementami, zapraszam do przeczytania naszej recenzji wersji PC-towej Baldur's Gate III, w której szczegółowo omówiono wspomniane tematy. Dzisiaj natomiast przybliżę Wam jak wygląda Baldur's Gate III w wydaniu na konsolę PS5. Jak się gra? Czy techniczna strona jest dopracowana? Po te i inne odpowiedzi, zapraszam do recenzji.

Parę słów o świecie i wolności danej graczowi


Baldur's Gate III to cRPG, które opiera się bezpośrednio o zasady Dungeons & Dragons. Larian Studios w tym wypadku poszło jednak na całość i gra faktycznie prezentuje się, jak żywa interpretacja sesji D&D. Świat jest żywy, reaguje na nasze decyzje, a te często spotykają się z nieoczekiwanymi konsekwencjami. Wybory jakie podejmujemy, wyniki w walce jakie odnosimy, czy nawet próby rozbrojenia pułapek lub otwarcia drzwi wytrychem opierają się nie tylko na naszych statystkach, ale również na rzutach wirtualną kostką, położeniu postaci na mapie, interaktywnych obiektach w pobliżu, cieczach, które leżą nieopodal i nie tylko. Gra jest gargantuiczna i dosłownie przytłacza skalą, oferując często po kilka(naście) sposobów na to, jak podejść do potyczki, misji czy konwersacji. Rozwiązania często nie są jednak oczywiste, patrząc pod kątem typowej komputerowej gry RPG. Rzadko kiedy jakaś postać powie Ci byś "szedł z towarem z punktu A do B". Czasem dostanie się w jakieś miejsce wymaga np. strzelenia z łuku w dźwignię, która jest poza naszym zasięgiem. Jeśli męczymy się jakiejś walce, możemy przenieść łatwopalną beczkę na miejsce potyczki, rzucić ją w stronę wroga i zdetonować, by ułatwić sobie wygraną. Natomiast postać, z którą rozmawiamy tak po ludzku doceni, że nie dopytujemy jej o głupie szczegóły z życia, np. zasypując ją prośbami o podanie rodowodu kota babci po stronie wujka, jak to nieraz bywa w innych produkcjach. Oczywiście to skrajne przykłady, których jest dużo więcej, ale dobrze opisują czym jest trzeci Baldur - niesamowitym tytułem, który oferuje masę wolności i możliwości w ramach podejścia do niemal każdej sytuacji.

Zabawę rozpoczynamy od stworzenia postaci lub wybrania jednej z gotowych, mających przeszłość, zadanie do wykonania i udźwiękowione kwestie (zatem sytuacja podobna, jak w Divinity: Original Sin II). Po tej sekwencji przechodzimy do prologu, w którym główny bohater zostaje zainfekowany tzw. kijanką, która po pewnym czasie zamienia swojego nosiciela w Łupieżcę Umysłu (czyli w stwora, którego przedstawiciel podrzucił nam rzeczonego pasażera na gapę). Oczywiście protagoniście udaje się uciec, a po powrocie na stały ląd staje przed pierwszym wielkim zadaniem - pozbycia się lęgnącego się w nim robactwa. Zadanie to możemy zrealizować sami lub z towarzyszami (lub innymi graczami, o czym później), a ci będą z kolei pomocni w walce, rozmowie oraz eksploracji bogatego i złożonego świata. Każdy z kolei ma do wykonania własną misję, której sami możemy też się podjąć, brnąc w główny wątek fabularny lub bawiąc się światem i badając konsekwencje naszych decyzji.

Baldur's Gate III to ogromna gra. Podkreślaliśmy to w naszej recenzji PC-towej, ale zaznaczę to jeszcze raz, bo jest to rzadka sytuacja w tej branży. Irlandczycy z Larian Studios stworzyli potężnych rozmiarów dzieło, z niebywałą skalą misji, interakcji, opcji, postaci, wyborów i konsekwencji, w którym każdy ma swoją historię i coś do powiedzenia i tylko od nas zależy czy popchniemy opowieść tak, by móc ją poznać czy też nie. W Baldur's Gate III można grać nawet 100, 150 czy 200 godzin, a i tak nie ukończyć wszystkich dostępnych misji i nie zdążyć zwiedzić każdej dostępnej (najczęściej ukrytej) lokacji. Oczywiście główną linię fabularną da się zamknąć w te 80-100h, ale fani cRPG-ów raczej nie potrafiliby zignorować masy dodatkowej zawartości, którą projekt oferuje. Prawdziwy Goliat proszę Państwa. Pełny, gotowy do ogrania i niezwykle złożony produkt, godny wszelkich pochwał.

Po tym nieco przydługim, acz koniecznym wstępie, bo zwyczajnie mówimy tu o grze, która nie trafia się co rok, czas przystąpić do omówienia aspektów gameplayowych i technicznych wersji wydanej na PS5. Czy port ten jest godnym przeniesieniem nowego cRPG-a od Larian Studios na platformę Sony?


Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?